piątek, 22 stycznia 2010

Kawowy pazur


Pazurek w sam raz do frapetto, tylko kto teraz chciałby pić na dworze frapetto?
Strzeliłem dzisiaj w pewnej sprawie pentelkę po zamarźniętym kraju. Jakieś 400km z okładem. Trzymało nisko, upał wyjątkowo zelżał. Miejscami, gdy droga szła przez lasy bywało prawie -20stC. Z radia wiem, że są miejsca w kraju gdzie jest jeszcze fajniej.
Gdańsk jednak jest przyjaznym miastem. Gdy do niego wjeżdzałem wieczorem, dopadła mnie fala ciepła, która podniosła wskazania termometru aż do -14stC. Co za skok, nawet nie zapiąłem płaszcza, gdy szybko biegłem schodami do domu.
PS.
Kto jeszcze pamięta, że 3 dni temu było w Gdańsku koło zera i lekka odwiż? Stąd mamy pazurki do frapetto!

2 komentarze:

  1. U mnie jest fajniej.
    Ale ja nie biegam. Przechadzam się dostojnie.
    I wierzę, że na mrozie szybciej spala się kalorie.
    Ojciec, zainspirowany moją teorią, chciał mnie nawet wystawić na balkon.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to szok termiczny wczoraj przeszłam. Różnica o 38 stopni w dół w cztery godziny...

    OdpowiedzUsuń