Pazurek w sam raz do frapetto, tylko kto teraz chciałby pić na dworze frapetto?
Strzeliłem dzisiaj w pewnej sprawie pentelkę po zamarźniętym kraju. Jakieś 400km z okładem. Trzymało nisko, upał wyjątkowo zelżał. Miejscami, gdy droga szła przez lasy bywało prawie -20stC. Z radia wiem, że są miejsca w kraju gdzie jest jeszcze fajniej.
Gdańsk jednak jest przyjaznym miastem. Gdy do niego wjeżdzałem wieczorem, dopadła mnie fala ciepła, która podniosła wskazania termometru aż do -14stC. Co za skok, nawet nie zapiąłem płaszcza, gdy szybko biegłem schodami do domu.
PS.
Kto jeszcze pamięta, że 3 dni temu było w Gdańsku koło zera i lekka odwiż? Stąd mamy pazurki do frapetto!
U mnie jest fajniej.
OdpowiedzUsuńAle ja nie biegam. Przechadzam się dostojnie.
I wierzę, że na mrozie szybciej spala się kalorie.
Ojciec, zainspirowany moją teorią, chciał mnie nawet wystawić na balkon.
Ja to szok termiczny wczoraj przeszłam. Różnica o 38 stopni w dół w cztery godziny...
OdpowiedzUsuń