Choć nie mam skłonności do nadużywania napojów wyskokowych, chyba żeby za taki uznać kawę, to jednak przy trzaskającym mrozie trafiła mi się trzydniówka. Ale nie mnie groziło zamarznięcie, które niestety dopadło przez dwie noce prawie 30 osób w Polsce (80 % z nich było zapitych). To nasze rury z wodą w Coffee Express, przy nocnych mrozach bliskich -20 stC pozamarzały i popękały.
Dla większego efektu dramatycznego, puszczały stopniowo, w miarę wzrostu temperatury, zwykle pod koniec dnia. Pierwsza puściła nagle, zalewając wnętrze w takim tempie, że tylko otwarcie drzwi nam pomogło. Zawór główny zamknięty a woda wygarnięta przez drzwi szczotą, natychmiast przy -14 zamarzała na deskach tarasu i chodniku. Co gorsza, zamarzła też na progu i drzwiach, i żeby je zamknąć musiałem posłużyć się opalarką i wszystko wytopić.
Temat pęknietych rur w sumie nudny jest. Po trzech dniach bojów mam cały stary system rur odłączony i urządzenia podłączone nowym systemem trochę kombinowanym:). Wycięło mnie to z życia publicznego ograniczając przy tym dostęp do stołówki (obiad wczoraj 1 w nocy) i łóżka (jednonocny limit snu na dwie noce).
Ale za to kawę podawaliśmy bez przestojów.
Dzisiaj może troszkę odeśpię.
Mam nadzieje, ze juz po mrozach i po problemach zwiazanych z nimi... Chocioz trzeba przyznac, ze fajnie jest poczuc prawdziwa zime - teraz to rzadkosc.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze ta mala kawiarenka ma bloga :) Napewno zawitam nastepnym razem jak bede przechodzila obok, co sie w sumie zdarza dosyc czesto, ale jakos nigdy mi sie nie udalo tej kawy tam sprobowac... No i zapraszan tez na moj blog...
Zapraszam i na blogi i do kawy na kółkach. Mam nadzieję, że kawa będzie Ci smakować. :)
OdpowiedzUsuń