Kiciaf wywołała temat. Do tego twierdzi, że calimero po grecku znaczy dzień dobry. Tego nie wiem ale dziwne jest takie witanie dnia greckimi słowami na stokach Dolomitów za pomocą napitku alkoholowego z kawą. Ponoć calimero podają głównie w gospodach na stokach narciarskich Włoch i jest to bombardino z espresso. Każda gospoda robi to trochę inaczej i do tego czasem jeszcze wzmacnia miejscową berbeluchą-księżycówą (grappą).
Whatever, próbujemy i my. Tylko do użytku wewnętrznego, w sensie tylko ja i personel, towar nie jest na sprzedaż. Nie pyćkamy berbeluchą. Trochę pyćkamy wanilią albo/lub amaretto albo/lub piernikiem z imbirem, ale prawdę powiedziawszy główny składnik calimero głuszy wszystkie te dodatkowe smaki.
Jak się zrobi prima espresso, zagrzeje parą ajercośtam, doda solidnie prawdziwej bitej śmietany i wymiesza dokładnie łyżeczką, tak że powstanie kremowy napój o sile kopnięcia muła, to ja jestem gotów nauczyć się paru słów po grecku.
Fotografię ledwo zdążyłem zrobić. Calimero już troszkę napoczęte, "siłom i godnościom osobistom" oderwane od ust w trakcie organoleptycznych testów.
To ja też poproszę ;)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, w Gdańsku :)
OdpowiedzUsuńHi, hi wpadnę znienacka spróbować. Może być w Gdańsku...
OdpowiedzUsuńSprawdziłem u wiarygodnego źródła. Calimero to rzeczywiście dzień dobry po grecku. Dzień dobry po grecku z włoskim espresso. Znaczy nie tylko ryba jest po grecku :)
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdzajcie prywatnie na calimero, tylko dajcie wcześniej znać, żeby główny składnik był na miejscu, bo może się...skończyć szybko :)
hmmm... też się mogę wprosić? wygląda naprawdę dobrze, a za oknami ziąb taki.
OdpowiedzUsuńpewnie, zapraszam :D
OdpowiedzUsuńPowódź już opanowana?
OdpowiedzUsuń